Tuesday, May 19, 2020

Człowiek jest duszą mającą doswiadczenie zycia w fizycznym swiecie.



Idac po mysli Einstein'a, dajac Nauce swiadectwo prawdy - przyjmijmy wiec za sprawe oczywistą, ze człowiek nie jest tylko fizycznym bytem.
Einstein stwierdzil, ze energetyczny byt, energetyczna inteligencja kieruje fizycznym cialem.
Człowiek jest duszą mającą doswiadczenie zycia w fizycznym swiecie.
Świat jaki postrzegamy poprzez fizyczny umysl, osobowosc jaką sobie wyksztalcilismy dostosowujac sie do realiow fizycznego swiata  nalezy zastapic postrzeganiem tego swiata poprzez spirit, poprzez nasza dusze.
W normalnych warunkach staramy sie dostosowac do sytuacji czy to w domu czy w pracy, czasem zwracamy uwage, prosząc aby ktos zachowywal sie inaczej, abysmy czuli sie komfortowo.
Jednak ta osoba raczej nigdy sie nie dostosuje do naszej prosby.
Denerwujemy sie emocjonalnie nie bedac w stanie zmienic zaistnialej sytuacji.
Tymczasem podpisalismy kontrakt z duszami tych ludzi, ktorzy zachowuja sie w taki czy inny sposob irytujacy nas, ci ludzie wlasnie powinni byc tacy jacy sa abysmy nauczyli sie czy to tolerancji czy radzenia sobie ze stresem.
Dusza inkarnuje sie w fizyczne cialo aby wejsc na nowy, wyzszy poziom zaawansowania sie, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.
Dlatego swiadomy czlowiek powinien nauczyc sie, ze jest okay gdy zycie staje sie trudne.
Ze nie musze miec w zyciu wszystkiego tak, jak sobie wymarzylem abym byl OK.
Fizyczne cialo jest tak zbudowane, ze funkcjonujemy "na zewnatrz" postrzegajac otaczajacy swiat poprzez nasze fizyczne 5 zmyslow analizowane przez fizyczny umysl.
Tymczasem bedac swiadomym, ze te zycie jest doswiadczeniem dla naszej duszy, powinnismy pozwalac doswiadczeniom jakie przynosi nam zycie wchodzic "w nas, do srodka" aby dusza czula wszelkie emocje otaczajacego nas swiata.
Czyli nie patrzymy z naszego srodka czy jestesmy akceptowani, czy zachowujemy sie zgodnie z normami.
Powinnismy pozwolic energetycznej duszy wejsc gleboko w nasze fizyczne cialo, aby dusza czula emocje fizycznego ciala. Aby dusza analizowala, dlaczego jakas konkretna czesc fizycznego ciala w taki czy inny sposob czuje zaistniala sytuacje.
Reasumujac - fizyczne cialo jest tak zbudowane, ze komunikuje wszelkie odczucia do analizy w fizycznym mozgu.
Jednak powinnismy pozwalac duszy doznawac tych wszystkich uczuc zamiast wyrabiac sobie swoje wlasne historie, ze np denerwuja mnie takie sytuacje, wdawac sie w niepotrzebne zwarcia czy to z malzonkiem czy w pracy czy z kolegami/kolezankami.
To my mamy sie zmienic a nie osoba, ktora wywoluje w nas emocje.
Ta osoba wywolujaca w nas roznego rodzaju emocje po prostu wykonuje swoja misje, dla ktorej jest na tym fizycznym swiecie.

5 comments:

  1. Bardzo fajny wpis i trafne spostrzeżenia. Oczywiście, że inni ludzie nie żyją po to, aby robić tak aby nam było wygodnie. Ja jednak chciałabym wierzyć, że my również tworzymy sytuację, a tym samym trochę wpływu na życie mamy. Jeśli patrzeć z perspektywy duszy, która inkarnuje, to wskazane abyśmy ją doskonalili i pozbywali się zazdrości, małostkowość, chciwości, marudzenia ip. i w tym sensie sami musimyu się zmieniać a nie starać sie zmieniać innych. A jeśli poprzednio dusza zebrała dużo doświadczeń negatywnych to cz zatem powinniśmy pozwolić jej wejść tak, jak piszesz ?" Powinnismy pozwolic energetycznej duszy wejsc gleboko w nasze fizyczne cialo" Czy to nie wplywniue na powstanie chorób w obecnym życiu?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Helena, dziękuję za komentarz :)
      Energia naszej duszy swieci tak mocno jak 10,000 słońc.
      Moc naszej duszy jest ogromna, jednak praktycznie pozostaje poza obszarem naszego fizycznego ciala.
      Osoby takie jak np Buddah potrafily spowodowac, ze ich energetycznna dusza weszla w fizyczne cialo.
      Wynik byl taki, ze chore osoby w odleglosci 40 km zostaly uzdrowione energia Buddah, gdy przechodzil on w poblizu chorych.
      Tak wiec energia naszej duszy jest zawsze "niebiańska", jest cudownie czysta.
      Celem inkarnacji jest jednak przerobienie roznych emocji czy to negatywnych czy pozytywnych.
      Dlatego jest tak istotne, aby zaprosic nasza dusze "do srodka" fizycznego ciala aby dusza czula co czuje nasze fizyczne cialo.
      Stad postulat, abysmy zyli teraz tutaj w tym momencie a nie co dzialo sie wczoraj czy rok temu.
      Czlowiek, ktorego nazywamy mystikiem potrafi żyć teraz w danym momencie, jego cialo wibruje znacznie powyzej czestokliwosci przecietnego czlowieka. Mystik potrafi zaprosic w swoje fizyczne cialo energie swojej wlasnej duszy.
      Jeden potrafi wiecej inny mniej.
      Im wiecej wciagamy wlasnego ducha w nasze cialo tym mamy wiecej zyciodajnej energii, pole naszej energii rozszerza sie znacznie.
      Apostol Piotr po wniebowstapieniu Jezusa byl tak zaawansowany posiadajac ducha w sobie, nawet gdy ktos wszedl na jego cień, zostal uzdrowiony.
      Tak wiec cala energia naszej wlasnej duszy jest pozytywna, nie mamy sie co obawiac, raczej uzdrowimy sie, gdy mamy w sobie dusze :)
      dziekuje, zadałaś bardzo wazne pytanie.

      Delete
  2. Mówisz tutaj o akceptacji zdarzeń i sytuacji, z którymi mamy na co dzień do czynienia. Trzeba mieć silne nerwy, żeby dać radę zachować spokój wobec wszystkiego, co przynoszą codzienne relacje z ludźmi i obowiązki w pracy oraz w domu. A może trzeba po prostu mieć duszę na wyższym stopniu zaawansowania? Moja chyba jeszcze nie przeskoczyła z podstawówki ;-))
    Ale to fakt - umiejętność akceptacji (a ja bym jeszcze dodała: humor) są bardzo potrzebne, aby nie zgniotły nas złe emocje, rozżalenie, zazdrość czy strach. Czy Tobie udaje się zachować taki spokój?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Goldi,
      akurat tutaj sie z Toba nie zgodze.
      Wcale nie trzeba mieć silnch nerwów aby radzić sobie z wyzwaniami jakie przynosi nam zycie.
      Przede wszystkim Bóg obiecal, ze nigdy nie da nam wiecej niz jestesmy w stanie unieść. To po pierwsze.
      Po drugie zanim nastapila inkarnacja duszy w nasze fizyczne cialo - podpisujemy umowe na nasze nadchodzace zycie, co bedziemy przerabiac aby dusza zaawansowala sie.
      Nigdy nie jestesmy sami, nie tylko nasi aniołami stróże pomagaja nam pokonac trudnosci, wszyscy z naszej rodziny, nawet ci z kilku pokoleń wstecz, ktorych nigdy nie poznalismy dopinguja nam, wierza, ze sobie poradzimy :))
      Zawsze mamy wsparcie naszego nauczyciela, Ducha Świętego, ktory da nam mądrość gdy zapytamy, jak mamy sobie z zaistniala sytuacja poradzic.
      Nigdy ale to nigdy nie jestesmy sami wobec jakiegokolwiek wyzwania.

      Delete
  3. Jest dla mnie więc nadzieja! :)))

    ReplyDelete